Kim jest operator

Tak więc, pokrótce: Witam tych którzy jakimś cudem zdecydowali się na wejście tutaj. Publikowane będą tutaj przeróżne treści z najróżniejszych zakresów otaczającego nas świata, opisywane pod kątem widzenia młodego człowieka o wielkich ambicjach i jeszcze większym lenistwie.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Unia Europejska - dlaczego?

No tak, ostatni raz pisałem tu... Prawie rok temu. Nieźle. Odechciało mi się na jakiś dłuższy czas, a teraz znów mi się zachciało. Nikt statyczny nie jest, w tym i ja. Także w tym aspekcie, że moje poglądy od ostatniego wpisu się ''nieco'' zreformowały. Albo raczej ''rozdwoiły''. Z jednej strony jest ten sam realizm prezentowany w poprzednich postach, z drugiej strony wskutek panującego obecnie kryzysu gospodarki kapitalistycznej trafiły do mnie niektóre ''skrajnie lewicowe'' idee - co jest  tyle dziwne, że jakby... Nie wyobrażam sobie ich realizacji (tj. jak miałby wyglądać świat po ich realizacji), ale mimo to się we mnie zaszczepiły. Zatem mam w sobie niejako rozdwojenie poglądów - z jednej strony ten sam racjonalizm nieco może teraz ''wzbogacony'' o aspekty kolejnych idei, z drugiej strony ''moja'' idea na której krystalizację wpłynęła seria filmów Zeitgeist. Ale dobra, nie o tym miał być ten post - to nie o tym piszę teraz. W następnym poście zapewne bardziej rozwinę to pojęcie. Albo w drugim z kolejności. Się zobaczy.



Europa - stary kontynent, miejsce narodzin cywilizacji greckiej i rzymskiej, można nawet powiedzieć kolebka całej nowożytnej cywilizacji ludzkiej. Rozległa linia brzegowa, zróżnicowane krajobrazy, wiele narodów o długiej historii stłoczonych w jednym miejscu. Obecnie - także miejsce zaawansowanych procesów jednoczących kontynent. Na początku zatem zadajmy sobie pytanie - dlaczego? Dlaczego poszczególnym państwom ''zabiera się niepodległość'', jak to mają w zwyczaju sądzić niektórzy? Odpowiedź jest wbrew pozorom prosta - wystarczy spojrzeć wstecz. W czasy, gdy panował zupełnie przeciwny pogląd do obecnego stanu postępu Europy - nacjonalizm. Przenieśmy się zatem nieco w czasie...
Najstraszliwszy konflikt zbrojny w dziejach ludzkości - Druga wojna światowa - całkiem niedawno się skończył. W Europie całe państwa leżą w ruinach, podobnie i w części Azji. A wszystko to wywołane przez nic innego jak ludzki egoizm, chorobliwą chciwość napędzaną nacjonalizmem i szowinizmem - czy to niemieckim wspieranym przez jego sojuszników z Węgier i innych krajów, czy japońskim w Azji. Niejako logicznym zjawiskiem po tak tragicznym konflikcie było pojawienie się myśli typu ''Cholera jasna - to już była przesada... Po co Nam ludziom kolejne takie chorobliwe wojny? Po jakiego grzyba się ciągle nawalać po łbach armatami czołgowymi, gdy współpracą można osiągnąć więcej?'' I z tej właśnie myśli właśnie powstała organizacja będąca prekursorem Unii Europejskiej - a mianowicie Europejska Wspólnota Węgla i Stali. I powstała ona wtedy, gdy Francuzi i Niemcy nadal ''bili się'' (nie dosłownie) o Zagłębie Saary - ważny region przemysłowy, który jak sąsiadująca z nim Alzacja i Lotaryngia był teren spornym pomiędzy dwoma państwami od już jakiegoś czasu. Dążenia mocarstwowe zarówno Niemiec jak i Francji uniemożliwiały jakąkolwiek kooperację w zakresie ''administrowania'' tymi terenami - do czasu zakończenia drugiej wojny światowej. Wtedy odwieczni wrogowie powiedzieli sobie ''kurwa mać dość tego napierdalania'' - i podjęto decyzję o szerokiej współpracy ekonomicznej, do której przyłączyły się kraje Beneluxu i Włochy. I tak powstał wspólny, dosyć jednolity rynek obrotu towarami strategicznymi dla wszystkich państw członkowskich - węgla, żelaza i stali. Wszyscy na tym zyskiwali - nie marnowano środków na kłótnie o to, kto powinien tymi surowcami gospodarować - bo stały się one niejako wspólne dla wszystkich państw członkowskich wspólnoty. Starczyło dla wszystkich, wszyscy byli zadowoleni - no to pomyślano dalej: ''A co jeśli rozszerzyć tą integrację gospodarczą także na integrację bardziej polityczną i społeczną? Nie chcemy żadnych kolejnych wojen.'' - i w ten sposób dzięki podpisaniu Traktatów Rzymskich powstała EWG - Europejska Wspólnota Gospodarcza. W jej założeniach były:
-stwarzanie podstaw coraz ściślejszego związku między narodami Europy
-zapewnianie 
postępu gospodarczy i społecznego swych krajów poprzez wspólne działanie, usuwając bariery dzielące Europę,
-zachowanie i umacnianie 
pokoju i wolności przez połączenie swych zasobów
Jak dla mnie są to piękne założenia. Kraje które praktycznie od wieków co jakiś czas skakały sobie do gardeł -czy to wskutek wojen kolonialnych, sporów o surowce czy w wyniku wielkich wojen niszczące się nawzajem doszczętnie - powiedziały oficjalnie - DOŚĆ. Dość bezsensownego przelewu krwi, zginęło zbyt wielu ludzi. Nadszedł czas na współpracę - na jednoczenie. I dzięki temu teraz Francuzi i Niemcy są praktycznie najlepszymi kumplami - dzięki wysiłkom na rzecz zbliżania do siebie ludzi - niezależnie od pochodzenia. Wskutek sukcesów EWG do wspólnoty w różnym czasie dołączyło kilka kolejnych państw europejskich - Grecja, Hiszpania, Portugalia, Wielka Brytania, Irlandia i Dania. Potem jeszcze doszedł Traktat z Maastricht - oficjalnie ustanawiający Wspólnotę Europejską jako wspólnotę polityczną państw dążących do zjednoczenia ponad podziałami, do walki o wspólne dobro - do walki o dobro i dobrobyt wszystkich Europejczyków. W tym momencie już powstała Unia Europejska jaką znamy teraz - nowe kraje cały czas dołączały, widząc w jednoczeniu Europy to, co widzieli prekursorzy integracji - szansę na trwały pokój, współpracę i dobrobyt dla obywateli. Szansę na zatarcie odwiecznych i świeżych ran, zadanych w imię wartości destrukcyjnych i dzielących ludzi.
Jednak nie wszystkim pasuje to rozwiązanie. Nie wszyscy chcą pokoju, nie wszyscy chcą żyć w zgodzie ze wszystkimi ludźmi. Dlaczego? Nie wiem, bo ja bardzo chciałbym żyć w pokoju i w spokoju ze wszystkimi. Nie rozumiem tych, którzy uparcie szukają wrogów dla siebie - bo wiele idei nie może istnieć, jeżeli nie ma wroga - jakiegokolwiek wroga. Kogoś lub czegoś, co trzeba unicestwić. Mnie to osobiście nawet lekko przeraża. Na naszych oczach widać, jak odżywają idee które doprowadziły do wybuchu drugiej wojny światowej - nacjonalizm, szowinizm, ksenofobia i egoizm. Czy to ONR i MW w Polsce, czy NPD w Niemczech, czy Jobbik na Węgrzech czy Złoty Świt w Grecji - wszystkie te ugrupowania nie mogą istnieć bez wrogów. I wrogów widzą w tych, którzy nie chcą mieć wrogów. Którzy chcą żyć w spokoju razem z innymi. Historia jest dla nich obca - zarówno ta wojenna, jak i historia która doprowadziła do powstania Unii Europejskiej. Krótko - dla nacjonalistów i wszelkiej maści egoistów największym wrogiem jest pokój i zgodność między różnymi od siebie ludźmi. Bo nie ma nic gorszego dla egoistycznych idei niż to, że ludzie ze sobą nie walczą tylko współpracują. Bo współpraca ludzi jest przeciwieństwem egoizmu. Dlatego - w tych trudnych czasach - należy przede wszystkim dążyć do współpracy międzyludzkiej. Nie wychodzić na barykady z tymi, którzy chcą na niej wyjść - make love, not war. Nie iść im na rękę, nie dawać się sprowokować do tego, czego oni chcą - do wojny. Bo to jest ich żywioł. Oczywiście należy stawiać opór, należy dawać do zrozumienia że nie ma dla nich miejsca - ale nie w sposób, jaki oni tego oczekują. Tylko miłością do człowieka, wzajemnym szacunkiem i tolerancją zwycięży się postępujące w naszym kroku zło i nienawiść.
Unia Europejska jest obecnie w stanie kryzysu - ale czy dlatego że jest w kryzysie, to należy z niej uciekać? Należy uciec od wartości, jakie ona reprezentuje? Nie, należy o nie walczyć. Należy dążyć do reformy Unii Europejskiej, być w jej projekcie aktywnym - dążyć do pogłębienie demokracji, do pogłębienia wartości tych, które są dla nas wszystkich wspólne. Bo możemy być pierwszymi w historii obywatelami supermocarstwa, które nie zbudowało swojej potęgi na brutalnej sile i krwi niewinnych. I to powinien być cel dla wszystkich tych, którzy czują się Europejczykami - w takim samym stopniu jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz